Rozciąganie do szpagatu – 30 dni wystarczy?

Zrobienie szpagatu nie jest łatwą sprawą, chyba że ktoś rozciągał się od dziecka i jego ciało z zasady jest elastyczne. Ja niestety nie należę do tej grupy osób, dlatego też w zeszłym miesiącu rzuciłam sobie i Wam wyzwanie: 30 dni do szpagatu. Czy udało mi się zrobić szpagat po regularnym rozciąganiu co kilka dni przez miesiąc?

Dla osoby, który nigdy nie należała do giętkich, a w dzieciństwie była słodkim pączusiem to wyzwanie jest naprawdę trudne do wykonania, w tak krótkim czasie. Mam niestety na myśli siebie.

Nie udało mi się zrobić szpagatu, ale nie załamuję się i kontynuuje moje wyzwanie. Obiecałam sobie, że zrobię szpagat jeszcze przed końcem wakacji i na pewno dowiecie się o tym pierwsi! Bo zrobię szpagat 🙂

Co robiłam?

Przez 30 dni rozciągałam się korzystając z osobistego planu i filmików na yt, wszystko oczywiście znajdziecie w tym wpisie: wyzwanie 30 dni do szpagatu. Nie rozciągałam się codziennie, ale starałam się rozciągać co drugi dzień.

W rozciąganiu bardzo pomogły mi kostki do jogi i książka Rozciąganie odprężone. Dzięki książce załapałam o co tak naprawdę chodzi w rozciąganiu, jak to robić i czego nie robić. Musiałam przeczytać ją 2 razy, ale pewnie sięgnę po nią jeszcze kolejnych kilka razy i będę do niej wracać. Myślę, że temat rozciągania na moim blogu będzie się przewijał jeszcze nie raz na i na książkę poświęcę oddzielny wpis, bo warto.

Czy 30 dni wystarczy na zrobienie szpagatu?

Myślę, że jakby ktoś się uparł to bez problemu zrobiły szpagat w 30 dni, szczególnie jeśli ktoś jest giętki. Mi zależało na tym, żeby moje rozciąganie było zdrowe, bez spiny, ale systematyczne. I tak też było.

Szpagat nie jest naturalną pozycją dla naszego ciała, ale jeśli go wyćwiczymy nie będzie też dla nas groźny.

Do rozciągania trzeba podejść z głową i nie robić nic na siłę. Podczas rozciągania łatwo zrobić sobie krzywdę, dlatego trzeba słuchać swojego ciała. Wiele rzeczy wyjaśnionych jest w książce Rozciąganie odprężone, także polecam Wam tą pozycję książkową.

Mój szpagat na koniec kwietnia widzicie na zdjęciu poniżej. Jeszcze sporo brakuje, ale dla mnie to i tak ogromny postęp. Nie poddaje się i rozciągam się dalej. O moich dalszych efektach, sukcesach i porażkach będę Was informować na bieżąco, oby tych ostatnich było najmniej!

rozciągająca się dziewczyna

Dajcie znać jak Wam idzie rozciąganie, czy dbacie o swoją giętkość, czy raczej nie?

Powiązane posty

Jak rozłożyć makro na posiłki?

Rozkład makro w diecie określa, jaki procent całkowitej liczby kalorii pochodzi z każdego z grupy makroskładników, czyli węglowodanów, tłuszczy i białka. Zrównoważone spożycie makroskładników jest

17 odpowiedzi

  1. Zawsze chciałam umieć szpagat, kilka lat temu niewiele mi brakowało, ale później jakoś zabrakło mi motywacji i przestałam się rozciągać czego żałuję. Teraz nie rozciągam się regularnie, choć powinnam. Trzymam kciuki i czekam na Twój szpagat 🙂

  2. obecnie próbuję wrócić do szpagatu po ciąży. idzie mi całkiem, całkiem. niewiele już mi brakuje. mam nadzieję, że ja również do końca wakacji zrobię szpagat 🙂

    powodzenia i wytrwalości!

  3. MI się marzy szpagat, ale chyba nie jestem do tego stworzona. Nie raz robiłam podejścia, jednak do tego potrzeba wiele czasu, a nie jestem cierpliwa, jeżeli chodzi o takie rzeczy.

    Pozdrawiam, Sylwia 🙂
    Dziękuję za odwiedziny 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *